Gęstość zaludnienia a katastrofy

W początkach istnienia ludzkości, kiedy przetrwanie zależało od myśliwstwa i zbieractwa, a grupy społeczne były małe i rozproszone geograficznie, nawet duże klęski żywiołowe mogły nie dotknąć żadnej z nich. Zanim ludzie zaczęli uprawiać ziemię i zakładać miasta, niewiele wiązało grupy ludzi z obszarem, na jakim przebywali. Jeżeli wulkan zaczynał grzmieć, plemię szybko i bez żalu mogło opuścić niebezpieczną okolicę. Jeżeli nastąpiło trzęsienie ziemi, nie było ciężkich budynków, które mogłyby zawalić się na śpiące dzieci drzwi radom. Nie występowały epidemie, ponieważ choroby zakaźne wyma-gająpewnej progowej wielkości populacji, by zarazki mogły przetrwać. Tsunami i powodzie mogły pochłaniać ofiary, lecz nigdy nie były one liczne, po prostu dlatego, że w społecznościach myśliwsko-zbierackich w jednej okolicy nie gromadziła się nigdy duża liczba osób. Niezbędnym warunkiem wstępnym do powstania klęski żywiołowej jest duża liczba ludzi mieszkających na stałe w jednym miejscu.

Mimo że nasza planeta jest na ogół wspaniałomyślna, gdy chodzi o zapewnienie człowiekowi warunków do życia, siły natury od czasu do czasu przekształcają nasze otoczenie w śmiercionośną pułapkę. Kiedy jakaś z anomalii środowiskowych wydarzy się w dużym skupisku ludności, mamy do czynienia z klęską żywiołową. Zamiecie śnieżne w Antarktyce, trąby wodne na Atlantyku czy wybuchy wulkanów na Syberii mogą mieć bardzo dramatyczny przebieg, lecz rzadko stają się klęskami żywiołowymi. Klęska następuje, kiedy zamieć zasypuje duże miasto, tornado uderza w parking dla przyczep kempingowych lub gdy wulkan wybucha na poziomie morza, tworząc tsunami pędzące w kierunku zamieszkanych wybrzeży.
 

© 2014 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmo Webnode